Dobrze być razem - ferie w zborze |
28 lutego 2014, Marta i Jarek Iwaniccy Nauczyłeś się przechodzić przez wszelkie burze; potrafisz zwalczyć zły humor; rozumiesz, że lepiej jest dawać niż brać – takich umiejętności nabyły nasze dzieciaki podczas tegorocznych feriowych spotkań w zborze. Pod czujnym okiem Pana Boga i wsparciu cioć oraz bardzo dzielnych trojga gimnazjalistów (tak, tak, trojga, bo było dwóch chłopców i jedna dziewczyna) udało nam się przebywać razem, poznawać Słowo Boże i doświadczać Bożego błogosławieństwa. Pierwszego dnia rozmawialiśmy o naszych straszkach. Każdy i mały i duży, może się czegoś bać. Nawet uczniowie Pana Jezusa bali się, gdy na morzu zerwała się burza. Można powiedzieć, że strach jest elementem życia na ziemi – to straszne! Tak, straszne do momentu, w którym uświadomimy sobie, że wcale nie musimy się bać, bo strach możemy oddać komuś, kto się z nim rozprawił już dawno temu. Czy wiecie, komu? Oczywiście! Przecież byliście z nami na tych zajęciach! Tym kimś jest Pan Jezus. Zapamiętajcie słowa tej krótkiej, ale jak dużo mówiącej, piosenki: Gdy na morzu wielka burza Jezus ze mną w łodzi jest On za rękę trzyma mnie Łódka nie kołysze się Gdy na morzu wielka burza Jezus ze mną w łodzi jest
Na drugi dzień rozmawialiśmy o … muchach w nosie, czyli naszych różnych uczuciach, nie zawsze dobrych, no bo gdy się dąsamy, obrażamy, gniewamy, to czy to jest dobre? Nie, ale co zrobić, gdy „te muszki” nas dopadają? Odpowiedź na to pytanie dała nam między innymi historia o Dawidzie i Saulu. Dobrym sposobem na pokonanie swych złych emocji jest … śpiewanie Bożych piosenek, czytanie lub słuchanie Słowa Bożego albo po prostu rozmowa z Panem Bogiem. W złych chwilach warto uczciwie powiedzieć o tym naszemu przyjacielowi: Panie Jezu, jestem dzisiaj taki zły. Wiem, że to nie jest dobre. Ty stworzyłeś mnie po to, bym się radował, cieszył, weselił i … potrafił pokonywać swoje złe nastroje. Jest mi trudno odgonić moje złe myśli, ale wiem, że Ty pomożesz mi to zrobić, Ty pomożesz mi pokonać „moje muchy w nosie”. Za to bardzo Ci dziękuję już teraz. Na pewno w takich chwilach przyjdzie do was Słowo Boże: „Gniewajcie się, lecz nie grzeszcie…” lub „Radujcie się w Panu zawsze; powtarzam, radujcie się”. Przyjmijcie je jako odpowiedź od Pana Boga. Tego dnia uczyliśmy się także nazw naszych emocji w języku angielskim. Ciekawe, ile słówek zapamiętaliście! Zrobiliśmy też własne instrumenty, by grając na nich uwielbiać Pana Boga. Trzeci dzień upłynął nam pod znakiem MISJII i MISJONARZA. Spotkaliśmy się osobiście z największym misjonarzem wszechczasów – apostołem Pawłem. Opowiedział nam o swych podróżach do różnych krajów, o przeszkodach, jakie napotykał, o ludziach, którym głosił Słowo Boże, i swojej wielkiej miłości do … Boga i Jego ludu. Zastawialiśmy się nad tym, czy dziś potrzebni są misjonarze, czy dziś też głosi się innym narodom Słowo Boże. Rozmawialiśmy o tym, kto może być misjonarzem i co może robić misjonarz. Oglądnęliśmy bardzo wzruszającą prezentację zdjęć z misji polskich chrześcijan w Ugandzie. Widzieliśmy radość dzieci w naszym wieku z powodu książek, ubrań, przedmiotów szkolnych, własnej Biblii; z powodu tego, że mogą się uczyć, mają, co jeść, mają, gdzie mieszkać; z powodu tego, że na ziemi są ludzie, którzy się o nich troszczą, dają im miłość, a to jest dowodem na istnienie Pana Boga. Zrozumieliśmy, że „bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać, aniżeli brać”. Wykonaliśmy piękne żaglówki z wersetami, które mieliśmy ofiarować naszym sąsiadom i w ten sposób stać się misjonarzem w swoim własnym mieście. Na koniec wysłuchaliśmy minikoncertów uwielbiających Pana Boga w wykonaniu naszych zborowych młodych artystów: Karolina grała na flecie, Emila – na pianinie, Ola – na klarnecie, Michał – na gitarze, Samuel – na mandolinie, a my wszyscy pozostali – na własnych instrumentach zrobionych poprzedniego dnia. Wielką niespodzianką okazała się butelka wypełniona cukierkami. I nic w tym dziwnego, gdyby nie to, że trzeba było zgadnąć, ile cukierków zawiera. Każdy z nas typował jakąś liczbę. Wygrała Magda, która podała liczbę 126. Każdego dnia cieszyliśmy się słodkim poczęstunkiem – pączusiami i bułeczkami z piekarni cioci Danieli, za co bardzo jej dziękujemy. A teraz odpoczywamy w naszych domach. Zbieramy siły do drugiego semestru nauki w szkole lub przedszkolu. Mamy o czym myśleć i co rozważać. Mamy za co i za kogo dziękować Panu Bogu. Wspominajcie więc w naszych modlitwach ciocię Martę i wujka Jarka oraz ich dzieci – bez nich te ferie w zborze by się nie odbyły. Wspominajcie ciocię Marysię i jej mamę; ciocię Ewelinę, jej męża i jej siostrę – ciocię Martę; ciocię Maję i jej rodziców; najmłodszą z cioć – ciocię Karolinę; ciocię Danielę i ciocię Kasię oraz ich rodziny. „Nie bój się, bo ja jestem z tobą” – mówi Pan i z tymi słowami pociechy zostawiamy was, drodzy czytelnicy, do następnego naszego spotkania. Niech Boże błogosławieństwo spoczywa na was we dnie i w nocy.
|