logotype

Terminarz

grudzień 2024
P W Ś C Pt S N
25 26 27 28 29 30 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 1 2 3 4 5
Bóg przemawia w ciszy

25 sierpnia 2013, Czesław Budzyniak

Bog przemawia w ciszyUczcie się ode mnie, że jestem cichy... - mówi Jezus. We współczesnej cywilizacji istnieje wiele chorób. Jedną z nich jest niezdolność wsłuchiwania się w siebie. Człowiek, który nie potrafi słuchać siebie, nie potrafi też słuchać drugiego człowieka.

Nosi w sobie niepokój, który czyni go mało wrażliwym w ogóle. Ludzie naszego pokolenia stali się niewrażliwi na normalne życie. Spokojnym i subtelnym opowiadaniem o życiu, o miłości czy przyjaźni nie można dziś już nikogo zachwycić. Trzeba więc odwołać się do przemocy, brutalności i hałaśliwego stylu życia. W hałasie człowiek wyraża powierzchowną radość, ale tak naprawdę to hałasem wyraża poczucie żalu i zagubienia. Można też utopić w nim swój gniew, a nawet grzech. Taki jest ten świat.

 

Niektórym jest bardzo trudno wejść w ciszę, a tylko w ciszy można odkryć prawdę o samym sobie, o swoim niezadowoleniu, swoim zagubieniu i o tym, co tak naprawdę człowiekowi dolega. Więc aby nie poznać prawdy o sobie samym, czasem wolimy hałas, w którym nie słyszymy swoich myśli, nie słyszymy samych siebie ani tym bardziej dźwięków naszego sumienia.

 

Ze smutkiem muszę stwierdzić, że wśród ludzi nowonarodzonych, których znam, to zjawisko jest również obecne. Widoczne to jest w stylu życia niektórych. Dziś rzadko się spotyka gościnę, ogrodowy grill czy społeczność w domowym zaciszu przy kawie z ciastem poprzedzoną śpiewaniem pieśni, rozważaniem Bożego Słowa i modlitwą. A przecież bezbłędnie powtarzamy teksty z Biblii, np. rozmawiając ze sobą przez psalm, hymny i pieśni duchowe. Także bezwstyd, błazeńska mowa lub nieprzyzwoite żarty, które nie przystoją, ale raczej dziękczynienie [Ef. 5,4]. Jeśli zatem słowo to nie jest brane pod uwagę, to nie brakuje pustego i hałaśliwego śmiechu, który jest wynikiem pustych rozmów i nie rzadko wątpliwych dowcipów.

 

Jezus powiedział: „Uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca”. Chcę powiedzieć jasno, że styl życia, przeciwny nauczaniu Jezusa, jest przyczyną utraty przez chrześcijan wrażliwości na Boże Słowo i powodem niemocy usłyszenia głosu Boga. Bóg zawsze przemawia w ciszy, Bóg nigdy nie krzyczy. Jezus był wyrazem swojego Ojca i nigdy głosu Jego na ulicy z domu słychać nie było.

 

Ustami proroka Ozeasza Bóg mówi: „Dlatego teraz zwabię ją i zaprowadzę na pustynię, i przemówię [B.G. łaskawie] do jej serca... słuchać mnie tam będzie jak w dniach młodości [Oz. 2,16]. Zastanawiałem się, dlaczego „zaprowadzę ją na pustynię i tam łaskawie przemówię do jej serca”? Ta analogia bycia na pustyni a naszą rzeczywistością dokładnie oddaje to, o czym dziś mówię. Na pustyni nie ma codzienności, nie ma gwaru życia, tam jest cisza. Tylko w wyciszeniu może się ujawnić brak uporządkowania, własna wina, strach i ból. Tylko w ciszy możesz przeżyć prawdziwe własne „ja” i poprawić to, co jest do poprawienia. Biblia mówi, że „w ciszy i zaufaniu jest wasza moc”, więc spróbuj w ciszy doświadczyć samego siebie. Dlaczego boisz się siebie i chowasz swoją twarz w hałasie? Uciszenie twojej duszy jest w Bogu, a nie w świeckim stylu życia. Jeśli naprawdę pragniesz usłyszeć głos swojego Boga, to spróbuj wyciszyć się wewnętrznie, wtedy umilkniesz zewnętrznie. To musi nastąpić w naszej wolności, w wyniku naszej świadomej potrzeby, a także naszego pragnienia.

 

W naszej rzeczywistości wejście w ciszę może okazać się dla niektórych bardzo trudne a nawet bolesne. To przecież w hałaśliwym stylu życia mogą utopić oni swój gniew, poczucie winy, swoje kompleksy i chore ambicje. Pan Bóg wychodzi naprzeciw potrzebom takich ludzi i mówi: „Chodź ze Mną na pustynię, a ja tam przemówię do ciebie w ciszy. Chcę, abyś wejrzał w siebie i zobaczył, co tak naprawdę tobie dolega, żebyś zobaczył źródło swojego niezadowolenia, zobaczył samego siebie i przestał się oszukiwać. Pozwól, by narodziła się prawdziwa historia o twoim życiu, nieważne czy krótkim, czy długim, ale o twoim życiu. To ty musisz ją poznać i najlepiej będzie, jeśli ją poznasz prawdziwą, taką, jaka ona jest”.

 

Nie zawsze jednak człowiek jest chętny słuchać Bożego pouczenia. Jeśli brak odzewu z jego strony, wówczas Bóg „zatrzymuje” jego życie w różnych miejscach, np. w szpitalu, więzieniu, czy łóżku w domu. Widziałem takie działania Boże w mojej rodzinie. Nawet te smutne i bolesne doświadczenia należy uznać za łaskę, bo zmierzają one ku naszemu dobru i naszemu wyciszeniu.

 

Wewnętrzne i zewnętrzne wyciszenie powinno nastąpić w naszej wolności i wynikać z naszej potrzeby. Jeśli mówię o wyciszeniu zewnętrznym, to nie mam na myśli tego, że wierzący człowiek musi mieć cały dzień zwieszoną głowę z wyrazem smutnej twarzy. Nie o to w tym wszystkim chodzi, ale o to, że jest przecież gdzieś granica mojej wesołości. Czy ona nie jest pusta i nie ośmiesza mnie samego, a przy tym, czy nie zasmuca Ducha Świętego i nie zagłusza Jego głosu?

 

No właśnie – gdzie jest ta granica, gdzie jest?

 

Myślę, że dla chrześcijan, którzy kochają swojego Boga, ta granica nie jest trudna do odczytania. Powiedziałem wcześniej, że dokładnie potrafimy powtarzać teksty Bożego Słowa, np. „...głosu Jego na ulicy nikt nie słyszał”. I to jest ta granica. Nie wolno jej dowolnie przesuwać według własnego chcenia do popisywania się. Myślę, że dostrzeganie tej granicy i odczytywanie jej zależy od duchowego stanu i pragnienia Boga, a także stosunku do Bożego Słowa. Bez tych wartości łatwo jest tę granicę dowolnie przesuwać aż do osiągnięcia stylu świeckiego życia, który w końcu staje się naszym stylem codziennym.

 

Jezus był wyrazem swojego Ojca, my z kolei jesteśmy wyrazem naszego Pana. To Jezus stał się najbardziej ludzki i nam najbliższy po to, abyśmy mogli stawać się podobni do Niego. Taka postawa winna być naszym świadomym wyborem i dążeniem.

 

Daremnie możemy szukać na kartach Nowego Testamentu przykładów żartów Pana Jezusa, Jego popisów czy dowcipów, którymi innych pobudzał do pustego śmiechu. Nie spotkamy też żadnego apostoła, który by w ten sposób postępował. Uczniowie Jezusa nauczali, nie wątpię, że też tak postępowali, mówiąc: „Wszystko cokolwiek czynicie, ku chwale Bożej czyńcie. Apostoł Piotr podobnie mówił: „Za przykładem świętego, sami też bądźcie świętymi”.

 

To jest właśnie ta granica. Nie przestawiaj jej dowolnie, nie wolno tego robić, bo to zasmuca Ducha Świętego, a tobie wystawia wątpliwe świadectwo jako naśladowcy Jezusa. Nie musisz mieć zawsze smutnej twarzy w swoim towarzystwie, nie musisz też zawsze być hałaśliwym i pustym śmiechem pobudzać innych do tego. Możesz być radosnym od wewnątrz, a na twarzy mieć miły uśmiech, który będzie twoim świadectwem, że jesteś uczniem Jezusa. I to tobie wystarczy.

 

Kto mówi, że w Nim mieszka, powinien sam postępować jak On postępował [I Jana 2,6].