1 marca 2018, Wiesław Janik
Pewien uczony i znany ze swej mądrości człowiek wypowiedział takie słowa: „Błąkamy się po czasach, które do nas nie należą, a czasu, który do nas należy, nie zauważamy”.
Co takiego miał na myśli, wypowiadając takie stwierdzenie? Otóż chodziło mu o to, aby skierować naszą uwagę i myśli na „DZISIAJ”, gdyż to, co było wczoraj, jest już przeszłością i nie należy do nas. Natomiast jutro jest przyszłością i nie należy jeszcze do nas. To „dzisiaj” jest krótkim wycinkiem czasu, w którym żyję, oddycham, myślę, mówię i działam. Niestety, jest on nietrwały, za chwilę przeminie i nigdy nie wróci. O! Jakże często ludzie mówią: „Żeby tak dało się wrócić ten dzień, tę chwilę, wtedy postąpiłbym czy też powiedziałbym całkiem inaczej”. Taka jest rzeczywistość, że kto zaniedbuje własne „dzisiaj” darowane od Boga, zaniedbuje całe własne życie. Bo kiedy zapadają decyzje, kiedy dokonuje się działanie dobra lub zła? - „dzisiaj”. Bywa i tak, że ludzie często biegną myślami do przodu w przyszłość: „Ach! Żeby tak już zakończył się czas chodzenia do szkoły” albo: „Żeby już dzieci były dorosłe i samodzielne” lub: „Żeby wreszcie doczekać emerytury, to wtedy dopiero otworzą się jakieś przyjazne życiowe perspektywy”. Zagłębiając się w takie myśli i marzenia, marnujemy tylko energię i czas, który należałoby wykorzystać i zainwestować w „dzisiaj”, aby potem nie płakać nad własna nierozsądną przeszłością. Tak więc, starzy i młodzi, błąkamy się często po obszarach czasu, które do nas nie należą. Młodzi chętnie myślą i mówią o przyszłości, natomiast starzy wspominają tylko przeszłość, a czasu który aktualnie do nich należy, nie zauważają. Pojawia się zatem pytanie: „Jaki więc czas jest moim aktualnym czasem?” Odpowiedź jest prosta: „dzisiaj”, to znaczy – teraz, zanim, już za chwilę, „dzisiaj” zamieni się w bezpowrotną przeszłość. Dlatego to Bóg ciągle nawołuje wszystkich ludzi poprzez Jezusa Chrystusa, Ducha Świętego oraz treść Biblii: „...Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych...” (Hebr. 3, 7-8). Dla przykładu przypomnę pewne wydarzenie, które miało miejsce w czasie pobytu Pana Jezusa na ziemi. Otóż Zacheusz ukrył się na drzewie, aby zobaczyć przechodzącego Jezusa, ale Jezus zauważył go tam i powiedział: „Zacheuszu, zejdź śpiesznie, gdyż dzisiaj muszę się zatrzymać w twoim domu. I zszedł spiesznie i przyjął go z radością” (Łuk. 19, 5). Zacheusz zareagował natychmiast i to z radością. I co się stało? „Jezus rzekł do niego: Dziś zbawienie stało się udziałem domu tego, ponieważ i on jest synem Abrahamowym”. Co by było, gdyby Zacheusz odrzucił tę wizytę Jezusa. Taka okazja więcej by się nie powtórzyła, a on pozostałby bez zbawienia. Dzisiaj Pan Jezus woła również ciebie i wszystkich, bo chce wejść do twego serca, puka i czeka, aż mu otworzysz jego drzwi. Jest o tym napisane w Objawieniu Jana 3, 20: „Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną”. Drogi czytelniku, czy słyszysz ten cichy głos Jezusa, jak cię woła? Zejdź dzisiaj z twego „drzewa” niewiary, samozadowolenia, pychy, ukrywania się w stanie grzechu i dzisiaj zaproś Pana Jezusa do swego życia. Wiedz, że Zbawiciel nie będzie stale stał u twego progu, lecz pójdzie dalej, a gdy później będziesz wołał za Nim, już ci nie odpowie. Takie oświadczenie dał Bóg przez proroka Zachariasza: „Stało się więc tak, jak On wołał, a oni nie słuchali, tak też gdy oni będą wołać, Ja ich nie wysłucham, mówi Pan Zastępów” (Zach. 7, 13). Taka jest prawda, że kto dzisiaj nie chce oddać swego życia Bogu, to znaczy, że nie chce tego uczynić wcale. Rzeczywistością jest też to, że dany nam przez Boga czas szybko się kończy, a tylko jeden krok dzieli nas od śmierci i wieczności. Jakże zwodnicze są postanowienia niektórych ludzi: „Tak, owszem, ja zmienię swoje życie, zawrę z Bogiem przymierze, pójdę w Jego ślady, ale jeszcze nie teraz. Mam jeszcze wiele spraw do załatwienia. Gdy to wszystko załatwię, to ewentualnie wtedy dopiero...”. Do takich ludzi Pan Jezus skierował słowa: „...Głupcze, tej nocy zażądają duszy twojej, a to, co sobie przygotowałeś, czyje będzie? Tak będzie z każdym, który skarby gromadzi dla siebie, a nie jest w Bogu bogaty” (Łuk. 12, 16-21). Z takiego to powodu Pan Jezus zapłakał nad mieszkańcami miasta Jeruzalem i powiedział: „A gdy się przybliżył, ujrzawszy miasto, zapłakał nad nim mówiąc: Gdybyś i ty poznało w tym to dniu, co służy ku pokojowi (…), a to dlatego, żeś nie poznało czasu (dnia) nawiedzenia swego” (Łuk. 19, 41-44). Ktoś powiedział, że powinniśmy każdego dnia żyć tak, jakby to był nasz ostatni dzień życia na tej ziemi. Naprawdę nadejdzie dla każdego z nas dzień, który będzie naszym ostatnim dniem! Wyobraźmy sobie, że dowiadujemy się rano, że w tym dniu zakończy się nasze życie. Jak spędziłbyś te ostatnie chwile? Jaka wtedy stanęłaby przed twoimi oczami długa lista spraw do uregulowania z Bogiem, w twoim małżeństwie, w rodzinie oraz w Zborze? Czy w takiej okoliczności byłbyś w stanie to wszystko załatwić pozytywnie? A przecież już za chwilę musiałbyś przekroczyć próg wieczności, bo takie byłoby postanowienie Boże: „A jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd....” (Hebr. 9, 27). Dlatego też Słowo Boże nawołuje: „Bądźcie gotowi!”, a także: „Baczcie więc pilnie, jak macie postępować, nie jako niemądrzy, lecz jako mądrzy, wykorzystując czas (dzisiaj), gdyż dni są złe” (Efez. 5, 15-16). Ten apel dotyczy również tych, którzy usłyszawszy głos Pasterza zdecydowanie przyjęli Go i poszli za nim, a to w tym względzie, aby docenili dar łaski Bożej i wytrwali w wierze, posłuszeństwie oraz wierności Panu. Gdyż Pismo Święte ostrzega tak: „A jako współpracownicy napominamy was, abyście nadaremnie łaski Bożej nie przyjmowali. Mówi bowiem; W czasie łaski wysłuchałem cię, a w dniu zbawienia pomogłem ci. Oto teraz czas łaski. Oto teraz dzień zbawienia. Nie dawajmy w niczym żadnego zgorszenia, aby służba nasza nie była zniesławiona” (2 Kor. 6, 1-7). To od naszego stanowiska i gotowości „dzisiaj” zależeć będzie, gdzie będziemy spędzać całą naszą wieczność, a jest tylko dwie możliwości i dwa miejsca: w Królestwie Bożym razem ze wszystkimi świętymi i Panem Jezusem albo w jeziorze ognistym wraz ze wszystkimi potępionymi. Kończąc rozważanie tego tak ważnego tematu, zachęcam wszystkich czytelników do dokładnego przeanalizowania ostrzeżenia: „Baczcie bracia, żeby nie było czasem w kimś z was złego, niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego. Ale napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się nazywa „dzisiaj”, aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu. Staliśmy się bowiem współuczestnikami Chrystusa, jeśli tylko, aż do końca, zachowamy niewzruszenie ufność, jaką mieliśmy na początku” (Hebr. 3, 12-19). A treścią naszej codziennej modlitwy do Boga niech będą słowa: „Daj mi poznać, Panie, kres mój i jaka jest miara dni moich, abym wiedział, jak jestem znikomy! Oto na szerokość dłoni wymierzyłeś dni moje, a kres życia mego jest jak nic przed Tobą” (Ps. 39, 5-6). |