1 marca 2017, Wiesław Janik
Szanowni czytelnicy, w treści tego artykułu zapraszam Was do odwiedzenia szczególnego miejsca i w bardzo szczególnym czasie, a konkretnie do pięknie przystrojonej, dużej sali, która była przygotowana na szczególną okoliczność.
To właśnie tam zgodnie z poleceniem Pana Jezusa uczniowie przygotowali, jak zawsze w czasie święta Paschy, wieczerzę paschalną. Nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że właśnie tam i wtedy miała miejsce ostatnia, osobista społeczność apostołów z Jezusem Chrystusem przed Jego męczeńską śmiercią. Do tego jeszcze w czasie tej wieczerzy doszło do szczególnych wydarzeń. Ale aby każdy czytający ten artykuł mógł wszystko zauważyć i dobrze zrozumieć, bardzo proszę w czasie czytania równocześnie odczytywać z poszczególnych ewangelii miejsca, które są podane w nawiasie, gdyż one oddają dokładny obraz wydarzeń oraz podkreślają znaczenie wypowiedzianych słów Pana Jezusa, a także szczególną atmosferę, która wówczas tam panowała. Tę szczególną społeczność rozpoczął oczywiście Pan Jezus takimi słowami: „Gorąco pragnąłem spożyć tę wieczerzę paschalną z wami przed moją męką” (Łuk. 22, 14-15). Słowa te wypowiedział z pełną miłością do swoich uczniów i głębokim przeżyciem, wiedząc co w krótkim czasie się wydarzy, a czego uczniowie jego nie wiedzieli i w ogóle nie rozumieli (Jana 13, 1). Następnie w czasie spożywania baranka wielkanocnego wstał Jezus od stołu, nalał wody do misy, przepasał się prześcieradłem i zaczął umywać kolejno nogi swoim uczniom, co spowodowało ogólne zdziwienie, a nawet zdecydowany sprzeciw ze strony Piotra (Jana 13, 3-17). Po zakończeniu zadał im pytanie: „Czy wiecie, co wam uczyniłem?” Zaraz też wyjaśnił znaczenie tego czynu, zalecając im takie same wzajemne usługiwanie. Po tym wrócił na swoje miejsce przy stole i przekazał im wstrząsającą informację o tym, że jeden spośród nich jest zdrajcą i wyda go na śmierć. (Jana 13, 21-30). Czytając to miejsce zauważamy, jaką falę emocji i niepewności wśród uczniów wywołała ta informacja. Po wyjściu Judasza ustały wspólne dyskusje i nadal wszyscy spożywali paschalną wieczerzę, wówczas Pan Jezus ustanowił nowotestamentową „Paschę” już w innej postaci, która od tamtej pory była potwierdzeniem faktu ofiarowania Baranka Bożego dla zgładzenia grzechów całego świata, a czego proroczym obrazem był baranek paschalny spożywany w czasie tego święta (Łuk. 22, 19- 20). Pozostawił przy tym dla nich, jak również dla wszystkich, którzy uwierzą w Niego jako Mesjasza i Zbawiciela, wyraźne polecenie, aby tak czynili na Jego pamiątkę. Po tych wydarzeniach Pan Jezus rozpoczął szczególną mowę do swoich jedenastu uczniów, poprzez którą przygotował ich na wydarzenia, które jeszcze tej nocy miały mieć miejsce. (Aby dokładnie zrozumieć ważność tej mowy, należy przeczytać z Ew. Jana rozdz. 13-16). Przede wszystkim poinformował ich o swojej męczeńskiej śmierci, jak również o swoim zmartwychwstaniu (Mat. 26, 31-32). Słuchając tego, Piotr, jak zawsze impulsywny i porywczy, oświadczył, że gotowy jest oddać swoje życie w obronie swego Mistrza. Jezus zapowiedział mu, że jeszcze tej nocy trzy razy się go zaprze. (Jana 13, 36-38). Natomiast do wszystkich uczniów rzekł: „Wy wszyscy zgorszycie się ze mnie tej nocy, napisano bowiem: Uderzą pasterza i będą rozproszone owce trzody. Ale po moim zmartwychwstaniu wyprzedzę was do Galilei” (Mat. 26, 31-32). Możemy sobie wyobrazić, jak uczniowie byli zdezorientowani i zasmuceni po usłyszeniu tych słów Jezusa. Według ich zrozumienia i oczekiwania to ich Mistrz był Mesjaszem obiecanym przez Boga i królem Izraela. Na potwierdzenie tego widzieli tyle cudów, których dokonał. Słyszeli Boży głos z nieba potwierdzający to. To On miał uwolnić Izraela spod okupacji rzymskiej i zbudować królestwo, któremu nie będzie końca, a tu teraz słyszą że będzie zabity, a oni się rozproszą. W ich zrozumieniu było to oczywiste, że gdy zabiją Jezusa, to samo ich czeka. Tragedia! Czuli się zagubieni, nic z tego nie rozumieli. Jezus mówił jednak dalej, że zmartwychwstanie i spotkają się w Galilei. Dalej mówi im słowa pociechy i nadziei, zachęcał, aby się nie trwożyli. (Jana 14, 1-6). Pozostawił im obietnicę zesłania Ducha Świętego, przekonując ich, że dla nich lepiej będzie, gdy On odejdzie do Ojca, bo wtedy będzie możliwość zesłania Pocieszyciela. ( Ew. Jana 16, 7-13 oraz 14, 16-18). Zagwarantował im, że nie zostawi ich sierotami, że przyjdzie w Duchu Świętym do nich. Na pewno uczniowie nie byli w stanie tego zrozumieć w tamtym czasie, ale przeżyli to i zrozumieli w dzień Pięćdziesiątnicy, gdy wszyscy zostali napełnieni obiecanym Duchem Świętym. W czasie tej tak trudnej i poważnej rozmowy Pan Jezus nie pominął też przekazania proroczego słowa dotyczącego prześladowania i trudnych okoliczności, które będą miały miejsce po Jego odejściu do Ojca (Jana 16, 1-6 oraz 16, 29-33). Ale nie na tym był jeszcze koniec rozmowy z uczniami tam w wieczorniku. Dalej rozmawiając, podał im konkretną naukę i wskazówki dotyczące ich postaw, wiary, wierności Bogu oraz wzajemnych stosunków wobec siebie i trwaniu w jego nauce. A zatem zwróćmy naszą uwagę na treść tej nauki: nowe przykazanie miłości (Jana 13, 34-35). konieczność trwania w Jezusie w wierze i posłuszeństwie (Jana 15, 1-6). obietnica wysłuchania i spełnienia wszystkich modlitw i próśb zasyłanych w Jego imieniu, gdy będą zachowywać podane przykazania (Jana 14, 13-14.). przyjęcie w grono przyjaciół Pana Jezusa (Jana 15, 14-16). Na pewno te słowa obietnicy jak również i pociechy wniosły pewne uspokojenie w ich pełne obaw i niepewności serca. Chociaż nadal nie byli w stanie wszystkiego zrozumieć, to ze słów ich Mistrza zrozumieli, że nadchodzi szczególnie niebezpieczny czas dla Niego jak również dla nich osobiście. Po zakończeniu tych wszystkich rozmów, pouczeń, ostrzeżeń tam, w tej sali, w obecności swoich uczniów, Jezus modlił się gorliwie do swojego Ojca i Boga Wszechmogącego. Modlitwa ta nazwana jest Arcykapłańską modlitwą Pana Jezusa. W tej wstawienniczej modlitwie prosił On swego Ojca: - za swoimi uczniami oraz za wszystkimi, którzy poprzez zwiastowaną Ewangelię uwierzą w Niego jako jedynego Zbawiciela. - o utwierdzenie jedności wśród Jego naśladowców w każdych okolicznościach. - o wypełnienie wszystkich prawdziwą miłością Bożą w Duchu Świętym. - aby wszyscy, którzy zostali powołani, byli na wieczność razem z Nim w Jego chwale i Królestwie (Jana 17). Po zakończeniu tej modlitwy wyprowadził Jezus swoich uczniów do ogrodu Getsemane, gdzie w osobistej, gorliwej modlitwie do swego Ojca już wyłącznie w swojej sprawie i własnym przeżyciu, przygotowywał się na ostatni, najtrudniejszy etap swojej misji w ciele ludzkim na ziemi. A teraz po przeanalizowaniu całego przebiegu i atmosfery tej ostatniej społeczności Pana Jezusa z uczniami nasuwa się pytanie: Jak każdy z nas zachowałby się, będąc tam, na tym spotkaniu, mając ten sam poziom możliwości zrozumienia, jaki mieli apostołowie w tym czasie odnośnie zasadniczego celu misji Pana Jezusa w ciele ludzkim na ziemi? A gdyby tak w obecnym czasie trzeba było przeżyć prześladowanie z powodu pełnienia służby w zborze lub oficjalnego wyznawania wiary w Pana Jezusa? Czy stanęlibyśmy śmiało, biorąc na siebie wszelkie konsekwencje wynikające z tego czy też zajęlibyśmy inne stanowisko, wyrzekając się Pana Jezusa? Odpowiedzmy sobie szczerze. A oto drugie pytanie: Jak obecnie cenimy i traktujemy w naszym codziennym życiu przeżycia Pana Jezusa, których doświadczał jako człowiek, a także dzieło zbawienia, którego dokonał w tak wielkim cierpieniu, poniżeniu, odrzuceniu oraz śmierci męczeńskiej. Bez tego poświęcenia i ofiary Chrystusa nie mogłoby być nawet mowy o wybawieniu nas z wiecznej zguby i potępienia. W obecnym czasie, dzięki zwycięstwu, które Pan Jezus osiągnął, został podniesiony do godności Najwyższego Arcykapłana nowego przymierza i tak w niebie wstawia się u Ojca za wszystkimi, którzy mu uwierzyli i osobiście przyjęli jako Zbawiciela (Hebr. 7, 24-27). Zachęcam wszystkich czytelników do ciągłego rozważania tego ogromu Bożej miłości okazanej wobec nas w Chrystusie Jezusie i korzystanie z tej skarbnicy Bożego bogactwa, gdyż zostało to kupione za bardzo wysoką cenę, a nam darowane z łaski jako dar. Bo tak powiada Pismo: „Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę i to nie z was: Boży to dar. Nie z uczynków, aby się ktoś nie chlubił. Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili” (Efez. 2, 8-10). |