logotype

Terminarz

kwiecień 2024
P W Ś C Pt S N
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 1 2 3 4 5
Wartość rodzicielskiej troski i modlitwy

1 września 2014, Wiesław Janik

troskarodz1Pewnego dnia przyglądałem się małym ptaszkom, które niestrudzenie przylatywały do swego gniazdka, przynosząc swoim ciągle głodnym pisklętom pokarm.

Za każdym razem, gdy któreś z nich przyfrunęło do gniazdka, wychylało się kilka otwartych dziobów, z piskiem domagając się jedzenia. Obserwacja tego ciągłego wysiłku ptaszków do zaspokojenia głodu swego potomstwa wzbudziła we mnie pytanie: Kto nakazał lub kto zmusza te wolne ptaki do takiej troski i ciągłego trudu dla dobra swoich piskląt?

Otóż w tym jednym malutkim przykładzie funkcjonowania ptaków zauważamy wielkość i doskonałość Boga, który stwarzając przyrodę, ptaki, zwierzęta oraz ludzi, obdarzył ich uczuciem macierzyńskiej troski i miłości, poczuciem obowiązku i odpowiedzialności za własne potomstwo.

Tego uczucia czy instynktu nie trzeba się uczyć czy nakazywać go, gdyż jest to w naturze każdej żywej istoty. Przy tym pojawia się pytanie: A jak ta sprawa przedstawia się u ludzi?

Oo! U nas, ludzi, ta dziedzina jest o wiele głębsza, ponieważ zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo naszego Stwórcy i Boga: „Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas... I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich” (1Moj. 1;26-27). Jako ludzie otrzymaliśmy od Boga nieśmiertelnego ducha, a równolegle z tym również świadomość celu naszego istnienia obecnie i w wieczności. Czytamy o tym w Księdze Kaznodziei Salomona 3;11: „Wszystko pięknie uczynił w swoim czasie, nawet wieczność włożył w ich serca, a jednak człowiek nie może pojąć dzieła, którego dokonał Bóg od początku do końca”.

Tak więc cecha macierzyństwa u ludzi połączona jest ze świadomą miłością i troską o dobro i szczęście swego potomstwa nie tylko w zakresie doczesnego i materialnego zabezpieczenia godziwych warunków życia, ale również pomocy w osiągnięciu najwartościowszego i nieprzemijającego szczęścia i dobra.

Zapyta może ktoś: O jakie to szczęście i dobro chodzi? Chodzi o to, aby troską i staraniem rodziców wobec swoich dzieci było wychowanie ich w wierze i miłości do żywego Boga tak, aby osobiście mieli społeczność z Bogiem w tym życiu i w wieczności.

Przykładem takiej szczególnej troski jest matka Jana i Jakuba, synów Zebedeusza. Czytamy o tym w Ewangelii Mateusza 20-21: „Wtedy przystąpiła do niego matka synów Zebedeuszowych z synami swoimi, złożyła mu pokłon i prosiła go o coś. A On jej rzekł: Czego chcesz? Rzecze mu: Powiedz, aby ci dwaj synowie moi zasiedli jeden po prawicy, a drugi po lewicy twojej w Królestwie twoim”.

Ale niesamowicie odważna prośba, prawda? Pomimo tego zechciejmy zauważyć determinację i troskę tej matki o szczęście swych dzieci, które dotyczyło ich wiecznego życia. Pragnęła ona, aby jej synowie na wieczność przebywali z Jezusem w Jego Królestwie.

Zobaczmy, jej synowie byli już dorosłymi mężczyznami. Pomimo to, przyprowadza ich ona do Jezusa i w ich obecności pada na kolana, prosząc Pana o szczególny przywilej nie dla siebie, tyko dla nich. Tym samym dała też swoim synom piękny przykład, jak należy szukać u Boga łaski i błogosławieństwa.

Szczęśliwi są ci, co mają jeszcze matki ustawicznie skłaniające swoje kolana przed Bogiem w wstawienniczych modlitwach, upraszając łaski zbawiennej dla swoich dzieci. Tak powinni czynić wszyscy wierzący rodzice, matki i ojcowie, wykazując tym sposobem, że posiadają prawdziwą troskę i miłość do swoich dzieci, pragnąc dla nich rzeczywistego i trwałego szczęścia. Pomimo tego, że wymiar prośby był bardzo wygórowany i z oczywistych powodów Pan Jezus nie mógł jej spełnić, to jednak nie zganił tej kobiety, widząc jej troskę o szczęście swoich synów.

Każda modlitwa rodziców o zbawienie i dobro swoich dzieci jest zawsze miła i wartościowa w oczach Bożych, bo zbawienie i święte życie w społeczności z Bogiem jest daleko ważniejsze i szczęśliwsze, niż długie i dostatnie życie na tej ziemi bez Boga.

Słyszałem wiele świadectw, a także byłem świadkiem skuteczności ustawicznych modlitw rodziców o zbawienie swoich dzieci. Bóg swoim działaniem odpowiadał jeszcze, gdy żyli w ciele na tej ziemi. Bywało i tak, że po śmierci rodziców dzieci przeżywały swoje nawrócenie do Boga.

Rozważając ten tak bardzo ważny temat, chcę zwrócić waszą uwagę, szanowni czytelnicy, a szczególnie rodziców wychowujących swoje dzieci, na jeszcze jeden aspekt, który miał miejsce w czasie prośby tej niewiasty do Pana Jezusa, a to w tym celu, aby z tego wszyscy mogli wyciągnąć lekcję dla siebie. Otóż pomimo miłości i troski o swoich synów, w tej prośbie i pragnieniu było coś niewłaściwego. Owa kobieta chciała, ażeby jej synowie otrzymali w Królestwie Bożym pierwszeństwo i aby zostali postawieni ponad wszystkich innych uczestników Królestwa. Niestety takie pragnienia, zabiegi nie są zgodne z nauczaniem Pana Jezusa i miłością czy szacunkiem wobec innych uczestników powołania do grona rodziny Bożej.

Czytając wspomniany fragment Pisma zauważamy, że taka postawa natychmiast wzbudziła wzburzenie i protest u pozostałych uczniów Jezusa. „A gdy to usłyszało owych dziesięciu, oburzyli się na dwóch braci” (Mat. 20; 24). Oczywiście to oburzenie też nie wynikało z miłości i dojrzałości duchowej. Wtedy Pan Jezus udzielił im wszystkim odpowiedniej lekcji mówiąc: „Wiecie, iż książęta narodów nadużywają swej władzy nad nimi, a ich możni rządzą nimi samowolnie. Ale nie tak ma być między wami, bo ktokolwiek by chciał między wami być wielki, niech będzie sługą waszym. I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym. Podobnie jak Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu” (Mat.20;25-28). A zatem widzimy, że w zakresie Kościoła i Królestwa Bożego obowiązują całkowicie inne zasady aniżeli w tym świecie.

Pan Jezus pozostawił nam doskonały przykład w swojej postawie wobec Boga Ojca, a także wobec ludzi. Przypomina o tym ap. Paweł w liście do Filipian: „Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie, który, chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu. Lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom, a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci i to śmierci krzyżowej...” (Fil. 2;5-11).

Drodzy czytelnicy, bądźmy szczerzy wobec samych siebie. Czy w naszym życiu nie zdarzają się przekonania rodziców o tym, że ich pociechy są naj… (najlepsze, najpiękniejsze, najmądrzejsze, najbardziej uzdolnione)?

Mało tego, zdarza się, że rodzice już od najmłodszych lat wpajają w dzieci przekonanie o tym, że to one są we wszystkim najlepsze i nikt nie może porównywać się z nimi pod żadnym względem. Chcę w tym miejscu zaakcentować, że taki sposób wychowawczy wypacza psychikę dziecka i wyrządza mu wielką krzywdę. Każde dziecko wychowywane na takich zasadach staje się egoistyczne, samolubne i niezdolne do akceptacji nikogo oprócz siebie, żyjąc manią wyższości nad innymi. Staje się to widoczne już w młodym wieku w relacjach z innymi rówieśnikami. Takie dziecko w przypadku otrzymania niższego stopnia z nauczania, niezajęcia pierwszego miejsca, przegrania podczas zabawy z innymi dziećmi buntuje się, przeżywa stres, rezygnuje z dalszej zabawy, a nawet staje się agresywne.

Oczywiście, że należy wychowywać dziecko w poczuciu poszanowania własnej godności i wartości, co na pewno pomoże mu w przyszłości prowadzić czyste i szlachetne życie. Natomiast równolegle należy wpajać mu miłość i poszanowanie do innych osób, bardziej zdolnych i urodziwych, jak również wobec słabszych, mniej zdolnych czy też niepełnosprawnych. Tak wychowana osoba w młodym wieku, a później jako dorosła, będzie wiedziała, jaką postawę zajmować wobec rówieśników, współpracowników, rodziców, a także w Zborze i przed Bogiem.

Często zdarza się, że wypielęgnowane dzieci, które zostały wychowane w atmosferze nadopiekuńczo niezdrowej miłości, bez dyscypliny oraz właściwych zasad życia, stają się okrutne w swoich zachowaniach wobec własnych rodziców, a także nieznośne dla otoczenia, nie mówiąc już o pokorze wobec Boga.

Jakże trafna i mądra nauka zastała przekazana przez Boga dla rodziców wychowujących dzieci, a stosowanie jej w praktycznym życiu adekwatnie do wieku i okoliczności, daje wspaniałe rezultaty oraz staje się błogosławieństwem tak dla rodziców jak i dla nich samych. Skoro tak, to przeczytajmy, jaka jest treść tej nauki:

Będziesz tedy miłował Pana Boga swego z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej. Niechaj te słowa, które Ja ci dzisiaj nakazuję, będą w twoim sercu. Będziesz je wpajał w twoich synów, i będziesz o nich mówił przebywając w twoim domu, idąc drogą, kładąc się i wstawając” (5Moj. 6;2-9).

Dalej czytamy: „Wychowuj chłopca odpowiednio do drogi, którą ma iść, a nie zejdzie z niej nawet w starości” (Przyp. Sal. 22;6) oraz: „Głupota tkwi w sercu młodzieńca, lecz rózga karności wypędza ją stamtąd” (Przyp. Sal. 22;15).

Kierując się darowaną od Boga cechą macierzyństwa i troski, a także zdrowej miłości do swego potomstwa, od najmłodszych lat bądźmy dla nich wzorem do naśladowania. Do tego wdrażajmy systematycznie do naszego systemu wychowawczego Boże zasady życia oraz właściwy stosunek wobec innych ludzi i módlmy się ustawicznie do Boga za nimi, nie tylko gdy są małe, ale również wtedy, gdy są już dorosłymi osobami. Taka postawa jest zawsze miła przed Bogiem i korzystna dla wszystkich.