Niewidoczne filary |
1 lipca 2014, Wiesław Janik Treść tego artykułu jest owocem moich rozważań na podstawie opisów biblijnych, obserwacji z życia ludzi, a także własnych doświadczeń. Zastanówmy się przez chwilę, czym rzeczywiście są filary? Obeznani ze sztuką budownictwa wiedzą, że każda budowla, w zależności od rodzaju jej przeznaczenia oraz wielkości, posiada takie konstrukcje, które nazywa się filarami. Można powiedzieć, że są one głównymi elementami budowli, na których spoczywa cały ciężar stropów, dachów i innych części konstrukcji. Filary mogą być widoczne lub wmontowane. Mimo, że są wtedy niewidoczne zewnętrznie, to jednak spełniają bardzo ważną rolę w zakresie stabilności i bezpiecznego funkcjonowania danego budynku. Czytając dokładnie Biblię, zauważamy, że Kościół Jezusa Chrystusa w duchowym znaczeniu porównany jest do budowanego domu. Ap. Paweł tak to określił: „ …Zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus, na którym cała budowla mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu. Na którym i wy się wespół budujecie na mieszkanie Boże w Duchu” (Efez. 2;20-22). Dom ten ma swego architekta i budowniczego, a jest nim sam Bóg. Tak jest napisane w Hebr. 3; 3-5. „ …Albowiem każdy dom jest przez kogoś budowany, lecz tym, który wszystko zbudował, jest Bóg”. On to zaprojektował niepowtarzalny i trwały plan tej budowli i czuwa, kierując całością jej realizacji, formując ją, stawia na przeznaczone miejsce poszczególne jej elementy. Z tego względu, że my jesteśmy żywymi „elementami” w tej budowli, powinniśmy wiedzieć, gdzie jest nasze miejsce i jaką mamy rolę do spełnienia. Wspomina o tym ap. Piotr w 1Piotr 2;5: „I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa”. Prawda jest taka, że każdy z nas może być tylko jednym elementem tego domu, zajmując miejsce – bardziej lub mniej widoczne – i spełniając funkcje wyznaczone przez budowniczego. W sumie jednak wszystkie elementy tworzą piękną i funkcyjną całość. Dla przykładu przypomnę ciekawe, ale i trudne do zrozumienia dla niektórych, decyzje Pana Jezusa wobec swoich uczniów. Otóż czytamy, że w niektórych sytuacjach zabierał On ze sobą tylko trzech z nich: Piotra, Jakuba i Jana, a pozostałym nakazywał czekać. Przytoczę tylko jeden taki przykład. W Mat.17;1-2 czytamy: „A po sześciu dniach bierze ze sobą Jezus Piotra, Jakuba i Jana brata jego i prowadzi ich na wysoką górę na osobność…”. Pozostali w takiej sytuacji mogli się oburzyć i zapytać: A co my gorsi jesteśmy? Czemu my też nie możemy iść?! Nie, oni tak nie zareagowali, tylko zgodzili się z decyzją swego Mistrza. Również i w późniejszym czasie rozwoju Kościoła i służby w nim ci trzej apostołowie spostrzegani byli jako widoczne filary w tej duchowej budowli. Mówi o tym ap. Paweł w Gal.2;8-9: „Otóż, gdy poznali okazaną mi łaskę, Jakub, Kefas i Jan, którzy są uważani za filary, podali mnie i Barnabie prawicę na dowód wspólnoty, abyśmy poszli do pogan, a oni do obrzezanych...”. Pojawia się zatem pytanie, czy ci trzej byli lepsi lub bardziej święci od pozostałych apostołów, ewangelistów, pasterzy i diakonów? Nie, absolutnie nie! Ale im poruczona została przez Pana szczególna służba połączona z największą odpowiedzialnością. Tak też działo się przez cały okres budowy Kościoła i dzieje się obecnie. Jakże wielu było ludzi, o których mówi Biblia oraz historia, którzy w poświęceniu i narażeniu życia podejmowali służbę w różnych okresach. Wielu z nich oddało swoje życie, aby tylko pozostać wiernym w wyznaczonym im przez Pana odcinku służby. Pozostali do końca mocnymi filarami w Bożej budowli żywego Kościoła Jezusa Chrystusa. Musimy być świadomi tego, drodzy czytelnicy, że i dziś żyje wielu bezimiennych ludzi będących takimi niewidocznych filarami, którzy wiele uczynili i przyczynili się do budowania Bożej świątyni. Pomimo tego, że nie ma ich imion zapisanych na stronicach Biblii lub w historycznych książkach czy – tak jak dziś – w chrześcijańskich biuletynach lub na stronach internetu, to jednak są mocnymi, niewidocznymi filarami w Bożej budowli. I właśnie teraz chcę zwrócić naszą uwagę na te często niewidoczne i bezimienne filary, które mają bardzo duży wkład w życie Kościoła, chociaż dla wielu są niewidoczne. Wiecie, kim one są? Są to kobiety – żony wszystkich misjonarzy, ewangelistów, pastorów i diakonów. Czy rzeczywiście jest to prawda? Tak to jest prawda! Nie zapominajmy o tym, drodzy czytelnicy, że wszyscy bracia sprawujący służbę w Kościele Jezusa Chrystusa są też ludźmi, którzy mają swoje rodziny, potrzeby, troski, przeżycia i przechodzą wiele różnych doświadczeń wynikających z pełnionej służby. Chcę mocno zaakcentować to, że od właściwej i Biblijnej postawy żon sług Bożych w dużej mierze uzależnione jest powodzenie i błogosławieństwo w sprawowanej służbie. Przede wszystkim Biblia wskazuje nam, że jednym z ważnych wymagań Boga wobec pasterzy w Kościele, jest właściwy poziom duchowy i wzorowy przykład z codziennego postępowania ich żon i rodziny. Czytamy o tym w 1Tym. 3;11: „Podobnie kobiety (żony) powinny być poważne, nie przewrotne, trzeźwe i wierne we wszystkim”. O, jakże wiele w tym zakresie zależy od małżonki. Gdy jest ona uległa mężowi (jak mówi Pismo), bogobojna, dbająca o dom oraz z radością przyjmująca na siebie we wszystkich zachowaniach wzorce wskazywane przez Słowo Boże, a nie mody tego świata. Postępując tak, jest zdrowym przykładem dla innych kobiet i wsparciem dla męża w podawaniu Biblijnej nauki w Kościele. Ale nie na tym koniec, bo tylko te małżonki, którym przypadło w udziale być żoną sługi Bożego, wiedzą, jak wiele dodatkowych obowiązków spada na nie w ich roli. To one muszą w wielu przypadkach zastępować męża w obowiązkach domowych ze względu na to, że mąż – oprócz pracy zarobkowej dla utrzymania swojej rodziny – zajęty jest pracą w Zborze tak, że często jest tylko „gościem” w domu. Każda też żona prawdziwie pobożna, której leży na sercu dobro Kościoła, nie narzeka i nie uprzykrza mężowi życia, dlatego że poświęca swój czas i często środki finansowe, aby pełnić właściwie służbę. Wręcz przeciwnie, błogosławi swego męża za każdym razem, gdy wychodzi z domu, aby usługiwać innym ku ich dobru i zbudowaniu. Modli się też za nim w czasie jego służby. Ma to wielkie znaczenie dla każdego usługującego brata w Chrystusie. To właśnie żona, jako pierwsza zauważa, gdy jej mąż przeżywa trudne chwile i wspiera go dobrym słowem, zachętą i modlitwą. Chociaż często nie zna tematu problemu, bo i nie może znać niektórych spraw, to na równi przeżywa bezsenne noce swego męża. To na żony pastorów czy diakonów spada obowiązek przyjmowania gości do domu, przygotowywania posiłków i noclegów dla nich. Swoją pełną miłości i poświęcenia postawą stwarzają ciepłą i miłą atmosferę dla wszystkich, którzy przekroczą próg ich domu. A przecież wiadomo, że mają wiele własnych obowiązków przy wychowywaniu dzieci i gospodarstwie. Bywa i tak, że czasami mają problemy zdrowotne, ale pomimo to dzielnie stają na wysokości zadania. Prawdę mówiąc, mało kto zwraca swoją uwagę na pełną poświęcenia służbę tych kobiet. Ale nie na tym koniec, bo przy tym z całą troskliwością dbają one o dobry wizerunek swoich mężów pod wieloma względami. Nie chodzi tylko o czysty i właściwy ubiór, ale jako pierwsze szczerze i z miłością mówią swoim mężom, kiedy zdarzy się im popełnić jakiś błąd w czasie pełnienia służby w Zborze czy też w innym miejscu. Czynią to nie w tym celu, aby skrytykować i poniżyć męża, ale pomóc mu i uzupełniać, gdy wyniknie taka potrzeba. Najczęściej takie żony w Zborze są zawsze gotowe, aby zauważyć wynikające potrzeby poszczególnych osób i zaopiekować się nimi. Przy tym są osobami cichymi, nie zwracającymi na siebie uwagi, nie wtrącają się do sporów czy konfliktów, gdy takie wynikają. Znając przy tym wyznaczony im zakres zachowania w Zborze poprzez Słowo Boże, nie stają za kazalnicą, aby uczyć lub wyrażać publicznie swoje zdanie. Przy dokładnym rozważaniu Biblii dowiadujemy się, że ap. Piotr, bracia Pańscy oraz inni apostołowie mieli swoje żony. Chociaż nie są zapisane ich imiona, to jednak towarzyszyły im w ich podróżach misyjnych i posługiwały im. Były tymi osobistymi i niewidocznymi filarami dla swoich mężów. Przeczytamy o tym w 1Kor.9;4-5: „Czy nie wolno nam jeść i pić? Czy nie wolno nam zabierać ze sobą żony chrześcijanki, jak to czynią pozostali apostołowie i bracia Pańscy, i Kefas?” Ap. Paweł mówił o takich kobietach, które ustawicznie wspierały swoich mężów w ich służbie dla Pana: „Pozdrówcie Pryskę i Akwilę, współpracowników moich w Chrystusie Jezusie, którzy za moje życie szyi swej nastawili, którym nie tylko ja sam dziękuję, ale i wszystkie Zbory pogańskie. Także zbór, który jest w ich domu...” (Rzym. 16;3-5). Tak! Pan Bóg, stwarzając kobietę dla mężczyzny, przeznaczył ją jako pomoc, która obejmuje wszystkie dziedziny życia łącznie ze służbą w Domu Bożym. Oczywiście pod warunkiem, że kobieta jako żona jest prawdziwie pobożna, zachowuje wyznaczony jej zakres i kieruje się zdrowym rozsądkiem. W Przyp.31.10-31. czytamy o takich kobietach: „Dzielna kobieta, trudno o taką, jej wartość przewyższa perły. Serce małżonka ufa jej, nie brak mu niczego. Gdyż wyświadcza mu dobro a nie zło, po wszystkie dni swego życia... Dziarskość i dostojność jest jej strojem, z uśmiechem na twarzy patrzy w przyszłość. Gdy otwiera usta, mówi mądrze, a jej język wypowiada dobre rady... Zmienny jest wdzięk i zwiewna jest uroda, lecz bogobojna żona jest godna chwały. Oddajcie jej, co się jej należy! Niech ją w bramach wysławiają jej czyny”. Zauważyłem już w wielu okolicznościach, i sam tego doświadczyłem, że gdy Bóg przeznacza kogoś z braci do służby w Kościele, to daje mu taki szczególny dar ze swej strony w osobie wartościowej, mądrej i bogobojnej żony. Taka żona zawsze i w każdej okoliczności będzie dla męża filarem wspierającym w służbie dla Boga. Chcę zachęcić wszystkich domowników Bożej świątyni, aby ze swej strony zauważali te osoby i wspierali je w modlitwach, dobrym słowem, a także okazaniem im należnego szacunku. Bez determinacji i poświęcenia tych kobiet ich mężowie nie byliby w stanie pełnić służby w Kościele na takim poziomie, jak to czynią dotychczas. Z całą też miłością i w szczerości okazujmy takim osobom szacunek, tak jak mówi Pismo: „A prosimy was bracia, abyście darzyli uznaniem tych, którzy pracują wśród was, są przełożonymi waszymi w Panu i napominają was. Szanujcie ich i miłujcie jak najgoręcej dla ich pracy. Zachowujcie pokój między sobą” (1Tes.5;12-13). Zachęcam też wszystkie siostry, które są małżonkami braci sprawujących służbę w Kościele na jakimkolwiek odcinku, aby z całego serca i w każdej okoliczności były mocnym wsparciem dla swoich mężów w ich służbie. Postępując tak, przyczyniacie się do umocnienia i sprawnego budowania Świątyni Pańskiej. Zapłatę za wasz trud i poświęcenie otrzymacie od samego Pana w dniu Jego przyjścia, razem z waszymi mężami. |